Moustache – Barbet bohater

Czy kiedyś zastanawialiście się, jakie zwierzęta towarzyszyły Wielkiej Armii? Proste - konie… może muły ciągnące działa, może bydło pędzone w roli żywych zapasów jedzenia. Orły? Również, ale raczej, jako emblematy i herby. Bardziej zainteresowani tematem, zaczną kombinować…może delfiny? Wszak, ktoś przedłożył Napoleonowi fantastyczny plan pokonaniu kanału Angielskiego na tych ssakach, każdy żołnierz miał mieć swojego wodnego rumaka. Są jeszcze pszczoły, pracowity owad z literą „N” był znakiem Bonapartego. Gołębie pocztowe.

Na tym koniec, nawet w mojej skromnej bibliotece poświęconej epoce, żaden z autorów nie poświęcił nawet najkrótszego akapitu - psom. Czworonogów w Wielkiej Armii (u przeciwników również) było bardzo wiele i nie były one pułkowymi maskotkami, ale pełniły pełnowartościową służbę pilnując obozowisk, zapewniając komunikację w czasie bitwy, szukając rannych czy też nosząc amunicję i proch. Żołnierze epoki znakomicie zdawali sobie sprawę z tego jak cenne są te zwierzęta i darzyli je szczególnymi względami. Warto dodać, że rodzimy pies przypominał Francuzom ich ojczysty kraj, co miało pozytywny wpływ na morale. Psy to rozdział w historii wojen raczej niechętnie poruszany.

Czworonogi nie przemawiają tak do wyobraźni jak konie i ich wspaniali jeźdźcy. Przewrotne pytanie - czy w czasie wojen napoleońskich jakieś zwierzęta toczyły między sobą na polach bitew swoje własne boje, samemu nie będąc prowadzonymi ręką człowieka (Napoleon, nie zgodził się na szkolenie psów do prowadzenia walki) przejawiając własną wolę i inicjatywę? Domyślacie się odpowiedzi? Historia małego Moustacha zaczęła się w 1799 roku (a więc w roku, w którym gwiazda Napoleona zaczęła błyszczeć), gdy 40-ty regiment (lub jak kto woli półbrygada) piechoty maszerował, przez Caen w Normandii, na front. Szczeniak miejscowego piekarza, zwabiony odgłosami wesoło grających werbli długo przyglądał się pstrokatej zbieraninie, a gdy oddział wyszedł z miasta, ruszył za nim. Przez trzy dni Barbet trzymał się w bezpiecznej odległości od regimentu. W nocy krążył dookoła żołnierzy, łaził po okolicznych bagnach i moczarach, za dnia szedł śladem oddziału. Gdy czwartego dnia podszedł do obozowiska był jedną wielką kulą zaschniętego błota. Jak musiał wyglądać, skoro żołnierze przezwali psa Wąsaczem, podczas gdy nazwa rasy pochodzi od charakterystycznej brody? Ciekawe, że w niedalekiej przyszłości, wąsy staną się obowiązkowym elementem wyglądu weteranów Armii Napoleona.

Trzynastego czerwca 1800 roku w czasie Kampanii Włoskiej, psiak wykrył austriackiego szpiega,  który przeniknął do oddziału. Wieczorem tego samego dnia Francuzi rozłożyli się obozem w dolinie Balbo, w środku nocy śpiących żołnierzy obudziło głośnie szczekanie, rozdrażniony pies za nic nie chciał się uspokoić. Wkrótce „obudzony” obóz zaatakowali, korzystający z osłony ciemności, Austriacy. Żołnierze z trudem odparli wroga a sam Moustache w czasie potyczki został lekko ranny. Wszyscy wiedzieli, komu zawdzięczają życie. Dzień później Barbet wziął udział w bitwie pod Marengo, broniąc chorążego przed atakiem innego psa. Tak wyglądała już do końca służba w czasie walki - zawsze w centrum oddziału u boku chorążego.

Sława przyszła w dniu najwspanialszego zwycięstwa Napoleona. Drugiego grudnia 1805 roku na polach pod Austerlitz stanęło naprzeciwko siebie ponad 150.000 tyś. Ludzi. Czterdziesty regiment został ustawiony na lewym skrzydle, mając na wprost oddziały Bagrationa, dowództwo nad odcinkiem sprawował marszałek Jean Lannes (oddział wchodził w skład drugiej dywizji V Korpusu). Na przeciwległym skrzydle Napoleon ustawił 9.000 ludzi pod Davoutem, który miał przed sobą ponad trzykrotnie liczniejszego wroga. To tutaj pod okiem genialnego marszałka miała się rozegrać kluczowa dla bitwy potyczka.         O dziewiątej zaczęło się piekło. Davout sobie tylko znanym sposobem utrzymywał pozycję, podczas gdy Lannes miał zdobywać pozycję przeciwnika.. Około godziny czternastej, gdy bitwa była już właściwie wygrana, Lannes wydał rozkaz ataku. Francuzi uderzyli na Rosjan, po którejś z potyczek, pokiereszowane oddziały cofnęły się, by zreorganizować się przed kolejnym atakiem. Wtedy ku trwodze żołnierzy okazało się, że na polu między wojskami pozostał ciężko ranny chorąży regimentu wraz ze sztandarem i orłem. Strata tych "relikwii" otrzymanych od samego Cesarza była dla każdego oddziału hańbą i stanowiła mocny cios w morale wojska (utrata sztandaru wojskom Napoleona, zdarzyła się tylko raz). Umierający żołnierz ostatkiem sił owinął się w sztandar, by utrudnić przeciwnikowi jego zdobycie. Odległość między wojskami wynosiła około 300 metrów. Wobec zabójczego ognia nie było żadnej możliwości dotarcia do rannego. Francuz został sam … prawie sam, trzymający się zawsze blisko chorążego pies i tym razem go nie opuścił, mimo huraganowego ognia Barbet wytrwał przy umierającym. Scena ta była tak niewiarygodna, że pobliskie oddziały zaprzestały walki. Ogień (również artyleryjski) na wąskim odcinku prowadzili jedynie Rosjanie próbujący zabić psa. Przez kilkadziesiąt sekund trwający bez ruchu przy żołnierzu, Moustache był celem kilku armat i kilkuset karabinów. Zanim żołnierz umarł, pies został dwukrotnie trafiony. Nie wiemy czy to chorąży przekazał mu ostatnie polecenia, czy sam pies wiedział, co ma robić. Chwilę później Barbet ciągnąc sztandar skierował się z powrotem do swoich. Wściekli Rosjanie widząc wymykający się łup i nieskuteczność prowadzonego ognia, spuścili z uwięzi doga niemieckiego, ten blisko sześćdziesięciokilogramowy kolos pomknął w kierunku dwukrotnie mniejszego przeciwnika. Ranny Moustache, w dodatku ze sztandarem w pysku, nie miał szans by uciec, gdy dog się zbliżył, dumnie zawrócił w jego kierunku i przyjął walkę. Niezwykłe wydarzenie obserwowało kilka tysięcy ludzi, oficerowie wysokiego stopnia z marszałkiem Lannesem na czele. Nikt nie wiedział jak Wąsacz dokonał tego, czego byli świadkami, po krótkiej walce dog leżał martwy, a broczący krwią Barbet przy wiwatach żołnierzy dotarł do francuskiej linii. Troskliwi żołnierze natychmiast wynieśli małego bohatera z pola bitwy, pies został opatrzony (oprócz dwóch postrzałów, miał połamaną łapę). Jako, że w armii Napoleona mierzono wszystkich miarą czynów (buławę marszałkowską nosił w plecaku każdy żołnierz), a do tego dowodzący odcinkiem Jean Lannes, był ulubieńcem armii nie bez przyczyny, toteż nikogo nie dziwiła wizyta, jaką złożył rannemu psu. Gaskończyk udekorował psa medalem za odwagę z wybitymi w srebrze słowami: „Moustache, Francuski pies, odważny żołnierz godny szacunku” na odwrocie zaś: ”W bitwie pod Austerlitz, ranny, ze złamaną łapą, uratował sztandar pułku”. Na polecenie marszałka pies został wciągnięty na listę regimentu, otrzymując pełnoprawną rację żywnościową i żołd. Kilka dni później Barbet został zaprezentowany Napoleonowi, dla którego wykonał kilka sztuczek. Żadna nie rozbawiła Cesarza jak ta, gdy na hasło „wrogowie Napoleona” podnosił tylną łapę. Inna wersja mówi, że Barbet potrafił salutować.

Moustache, przemierzył całą Europę walczył pod Jeną i Frydlandem (a więc w Polsce), by wraz z oddziałem trafić do nieszczęsnej Hiszpanii, tam gdzie zaczęła gasnąć gwiazda Cesarza. W 1809 roku V Korpus roku brał udział w drugim oblężeniu Saragossy. 11 marca 1811 roku, po dwunastu latach służby podczas oblężenia Badajoz, Barbeta - weterana dosięgła kula armatnia, żołnierze pochowali go na polu bitwy, na nagrobku były tylko dwa słowa: „Dzielny Moustache”, niestety Hiszpanie zniszczyli grób, a kości psa wykopali i spalili.

Moustache nie był jedynym znanym Barbetem epoki, wierny Moffino odseparowany od opiekuna w dalekiej Rosji, przebył pół Europy, by odnaleźć go w Mediolanie. Był także słynny Toffino stróż magazynów i Barbuche, który stracił łapę broniąc pułkowego werblisty. Ich historia to zadanie dla zawodowego historyka.

 

Napoleon przechadzający się po obozie, zagadnął weteranów grających w karty:
- Czy dzielnemu Moustachowi dobrze idzie gra?
- Idą mu karty, tylko wtedy macha ogonem.

 

11 marca 2006 roku w Asnieres-sur-Seine, odsłonięto pamiątkową płytę poświęconą Moustachowi.

Żródła

• Mad. Jeancourt-Galignani, Les Caniches et leur Elevage (Paris: 1958)
• J. Jupin, Les Chiens Militaires dans l'Armee Francaise (Paris: Berger-Levrault, 1887)
• "The Use of Dogs in War: A Frenchman's Notion of them as Soldiers," The New York Times, 7 April 1889,.
• Internet

Artykuł pochodzi ze strony Barbety Argo i Georgia Wierciłapa http://kula.ndl.pl